21.04.2011

Wspólny warzywnik

Dziś mnie olśniło. Dlaczego by nie wziąć przykładu z Amerykanów i nie założyć własnego, wspólnego-komunalnego (po polsku brzmi to znacznie gorzej niż po angielsku i ma wydźwięk pejoratywny), miejskiego warzywnika.
Same korzyści: własne organicznie uprawiane warzywa, intergacja społeczności lokalnej, aktywizacja osób odrzuconych, edukacja ekologiczna, propagowanie zdrowego stylu życia i zdrowego odżywiania się, wykorzystanie miejskich nieużytków a potem wciągnięcie lokalnych restauracji, zorganizowanie cotygodniowego lokalnego bazarku, szkoła zdrowego gotowania..... Oj poleciałam z marzeniami.

Po świętach zaczynam wędrówkę. Myślę, że zacznę od lokalnego domu kultury. Lepiej mieć wsparcie takiej instytucji zanim udam się do Urzędu Dzielnicy. Mieszkam w ogromnym mieście, co prawda na obrzeżach, ale pewnie i tak nie będzie łatwo przekonać mi parę osób. A może miło mnie zaskoczą i pójdzie jak po maśle.

A może ktoś jeszcze podejmie takie wyzwanie i wystartujemy do wyścigu kto pierwszy ten zdrowszy. Czekam i trzymam kciuki za wszystkich co spróbują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz